Strony

niedziela, 11 listopada 2018

Patriotyzm nasz powszedni (2038)

Bez wywijania sztandarem (chociaż z pieśnią na ustach) i głośnego tupania nogami - aby wspólny rytm wybijać - pokazuję i objaśniam. ...ale w skrócie i tak bardziej od Sasa do lasa, jak było dawniej a jak przed chwilą.

W tym składaniu życzeń rodakom z kraju i zagranicy bierze dziś udział SIGISFOTO, który czasami się tu pokazuje.


Rozglądając się szerzej (chociaż na chwilę) zaglądamy do naszego, toruńskiego "Dworu Artusa".

A tam spotkanie i rozmowa z Wiesławem Myśliwskim




PS. Mając na uwadze sprawy ważne i wzniosłe nie zapominajmy o postawieniu kropki nad "i".
- W tak uroczystym dniu  p r a w d z i w y  rogal świętomarciński należy się!


środa, 7 listopada 2018

Wyprawa rowerowa do Wąbrzeźna: NAZAD 2/2 (2037)

Słuchałem kroków sprzed lat a czas się cofnął i było jak dawniej... .

I znowu świat stał otworem i wszystko było możliwe gdy całe życie dopiero się zaczynało... .

Jakiś młodzian przeszedł obok rzężąc blutufowym głośniczkiem co zostało mu wybaczone: śpiewał Jaromir Nohawica... .

Mając w pamięci swój poprzedni pobyt objeżdżano nadjeziorne zakamarki nostalgicznie chłonąc jesień i  wspomnienia.
- Stary jestem to mam do tego prawo!












Nieco opóźniony wracałem nie wiadomo dlaczego nieco inną (ale za to dłuższą) drogą, bo przez wioseczkę Wronie.

A tam przy drodze skromnie stojący niezwykły obiekt (spichlerz?) pamiętający (chyba jeszcze) Krzyżaków... .

Spotkana pani rzekła mi, że ta całkiem spora pozostałość to po dawnym kościele.

Mając na uwadze swoją spektakularną wpadkę nie upieram się przy tej akurat opinii, mając nadzieję, że Ktoś Wiedzący (jak poprzednio było) mnie oświeci... . A więc?!
- Co to jest za budynek?



Po przyjechaniu do domu LOCUS podpowiedział, że, dnia 21.10.2018r:
- przejechano 107 km
- wyprawa trwała prawie 15 godzin
- z tego czas w ruchu to 6 godz 12'
- średnia prędkość w ruchu: 17 km/h

Jednego LOCUS nie był w stanie mi pokazać: TO BYŁA SUPER WYPRAWA!

wtorek, 6 listopada 2018

Wyprawa rowerowa do Wąbrzeźna: TAM 1/2 (2036)

Pomysł aby wykorzystać (być może) ostatnie jesienne słoneczne ciepło na wyprawę do Wąbrzeźna powstał nagle i nieodwołalnie.

Przeczucie, że to ostatni raz w tym roku taka wyprawa jest możliwa było tak pewne, że tej pewności nie mogło złamać nawet 10 stopni Celsjusza przy wyjeździe... .
- I drobne zamglenie w początkowej części trasy.

Odwiedzona po drodze Płużnica (jak i mijane obrazki) przekonywały mnie, że jesień, piękna złota polska jesień czeka mnie w miejscu docelowym na pewno.

I wreszcie nieco zmachany jestem w Mieście!

Na Chełmińskiej jak zawsze wita mnie Niosący Krzyż, łudząco podobny do tego w Toruniu, z północnej strony kościoła pw św. Katarzyny Aleksandryjskiej... .

I wreszcie Rynek, a na połowie jego środka duma i chwała Wąbrzeźna - jakim jest pomnik Zwycięstwa - autorstwa rzeźbiarza Ignacego Zelka który to monument stoi tam od lat niedoceniany i niezadbany co widać gołym okiem.

A pieniędzy na
- zabetonowanie Podzamku
- patologiczną barierkozę absolutną na Rynku
- chorobliwie zorganizowany ruch drogowy po mieście
to nie zabrakło!


Dla osób niewiedzących przypomnienie: Ignacy Zelek to ten sam rzeźbiarz, który stworzył doskonale znane torunianom niedźwiedzie sprzed siedziby Lasów Państwowych w Toruniu. I nie tylko.

Może się komuś nie podobać socrealistyczna treść pomnika, ale jego konstrukcja, proporcje i usytuowanie każą go (nie tylko mi) zaliczać do obiektów wybitnych w skali o wiele większej niż tylko wąbrzeska.

Zahaczywszy wzrokiem o urokliwą willę z ulicy Grudziądzkiej pogoniłem na Podzamek. W końcu to tam znajdował się cel główny wyprawy.

Zanim zdążyłem wgapić się w jesień, zanim zdążyłem się nią zachłysnąć szok: morsy się kąpały!
- Oj, luksusu cieplnego wtedy nie było.


Szybka wymiana zdań - przedstawienie się z mojej strony - i mam zgodę na uwiecznienie i publikację wizerunku sympatycznego wąbrzeskiego morsa.
- Pozdrawiam!

Na potworność którą poprzednia władza zabiła Podzamek nie chciałem spoglądać! Za taki gwałt na tym miejscu, za taki popis arogancji władzy, za taki chłam budowlany powinno się... .

Proszę samemu dokończyć co się powinno z takimi (...) u władzy robić. AMEN (...bo mnie jeszcze co trafi jak będę rozwijał temat!)

Dodam tylko że jest tam wszystko co władzy potrzebne aby miała się gdzie puszyć, medale przypinać i rączusie ściskać! ...a dla mieszkańców?!

Pozwalam sobie przypomnieć, że  hasłem miasta jest WĄBRZEŹNO - PRZYJAZNE WODY.

Komu przyjazne to przyjazne! Parę starych kajaków na krzyż, nieco żaglóweczek i coś tam jeszcze z pływających (albo i nie) ochłapów... . I to ma być ośrodek wodny?!

Ani porządnego stanowiska dla ratowników, ani plażowiczom gdzie się przebrać w godnych warunkach... .
- A niech was! (I to najlepiej natychmiast)

Ciekawym jest czy nowy burmistrz coś zmieni. Będziem się przyglądać!

A póki co spojrzałem na Młodą Damę z Mamą! Właśnie po zakończeniu morsowania wracały obie panie do domu i stąd była okazja wyspowiadać się z tego:
"A skąd zna pan moją córkę"?!

Było się na koncercie SPOTKANIA PODRÓZNIKÓW pod literackim patronatem Oli Bacińskiej to się zna -  brzmiała jasna odpowiedź.

Kiedyś być może przybliżę obydwie dramatis personæ. W końcu nieczęsto przychodzi mi spotykać na swej drodze pianistkę czy nauczycielkę jogi... .

...ale póki co zanurzono się w jesień!

Przeżywając jej oglądanie dochodzę do wniosku, że jeśli oglądać jesień to tylko w Wąbrzeźnie i to koniecznie na Podzamku.

Uznaję to miejsce za godne tego aby małymi autobusikami (tylko takie!) z Torunia dowozić odpowiednio wyselekcjonowaną P.T. Publiczność żądną jesiennych estetycznie przygód i uniesień... .

Ustalono więc raz i na zawsze: przy całym szacunku dla grodu Kopernika, jeśli przeżywać jesień to tylko i wyłącznie w Wąbrzeźnie.

Pod warunkiem oczywiście, że postaramy się nie zauważyć tego o co się piekliłem nieco wyżej... .
- Podsumowując: Wąbrzeźno można kochać, ale tylko wtedy gdy się w nim nie mieszka... .

A jesień (jako i lato było) mamy piękną tego roku!








c.d.n.