Strony

wtorek, 5 sierpnia 2014

Toruń nieoczywisty 4/4 (1387)



Wczorajsze myśli  o sposobie oglądania obrazów, o istnieniu
(bądź nie!) wrażliwości na kompozycję, kolor, plamę czy fakturę
nie wzięły się znikąd. Po pierwsze (wyjmując belkę z własnego 
oka) sam często grzeszę brakiem skupienia i stępieniem wrażliwości.



Wspomniane przewiny wspierane brakiem czasu, znużeniem
psychicznym, rutyną spraw codziennych czy rzadko (zdarzającym się)
zwykłym zmęczeniem fizycznym przyczyną tej przypadłości często
mogą być.



*     *     *

Muzeum Etnograficzne jakoś tak skromnie  się ostatnio prezentuje
(wcale, wcale!) w moim życiu. A przecież tam zapewne sporo ważnych
rzeczy dzieje się. A było się kiedyś na wystawie retrospektywnej
poświęconej Nikoforowi Krynickiemu.






































Tam po raz pierwszy zdałem sobie sprawę jak wiele trzeba się napracować,
aby pokazać dorobek  c a ł e g o  życia Artysty. Oglądałem więc Jego obrazy
namalowane tymi przygaszonymi kolorami. Paleta, buty, gablotka którą
nosił też tam były... . Starannie i z sercem przygotowana była ta wystawa.






































Chodziłem po tym pananikiforowym życiu głęboko poruszony. Być może
to spotkanie z Artystą pogłębione było faktem, że kiedyś (przez niestosownie 
krótki czas) miałem szczęście chodzić Jego śladami po Krynicy. Patrzyłem
więc w miarę rozumnie (oczywiście, że do dzisiaj mam monografię Mu
poświęconą) na te marne akwarelkowe obrazki i w uszach brzęczała mi fraza
pani sprzedającej kwiaty przed Domem Zdrojowym w Krynicy.

"Panie to był taki niespełna, no wisz pan! On nie miał dobrze poukładane.
A już malował to farbkami i na byle czym! Nawet na papierku od "Sportów" 
potrafił. I mętnie gadał, no bełkotał. On chyba z Łemków był."

























Oglądając ikony i dworce kolejowe pana Artysty z Krynicy (Matejce równemu
- jak sam głosił
) tłukło mi się to po głowie a ludzie obok przemykali w pędzie.
Spieszyli się do własnych spraw, w przelocie tylko zaglądali do życia Nikifora.
Ot, pomiędzy zakończeniem pracy a zakupami w mieście, przed pójściem do
dentysty a tuż po spotkaniu w sprawie cieknącego kaloryfera.

















Mimo wszystko cieszyć się trzeba, że tym Spieszącym się Ludziom jeszcze
sił i energii starczyło, by całe 5 - 7 minut swego życia na oglądanie czyjegoś
dorobku poświęcić.
- Mamy tak wiele spraw na głowie, a tu jeszcze jakieś obrazki!