Strony

piątek, 30 listopada 2012

Profanacja? (1080)

Dnia 14.11.2011r. o godz. 8:52 zrobiono poniższe zdjęcie. Ponieważ nie jestem bydgoszczaninem,
postanowiłem dowiedzieć się co to za pomnik i dlaczego jest w takim stanie. Szybka sonda uliczna (11 
osób) przeprowadzona wśród przechodniów nie pozwoliła mi ustalić, komu ten pomnik (a obecnie 
sfotografowany pusty kamień) został poświęcony.























Jedna z przepytywanych osób zapewniła mnie dosyć przekonująco, że "ponieważ płyty były  pęknięte 
to na pewno zabrano je do renowacji". Przyjąwszy tą informację do wiadomości zdjęcie pomieściłem
w archiwum i pewnie by spokojnie sobie tam leżało (nigdy nie ujrzawszy światła dziennego) gdyby nie
dzisiejszy artykuł w "Gazecie Pomorskiej".

fot. Jerzy Zieliński


















Tak więc zawiadamiając o powyższym fakcie kogo trzeba (a kogo to może interesować, że kradzieży 
dokonano ponad dwa tygodnie temu?) skromnie zauważam, iż pozostaje nadal sprawą otwartą kwestia
"oddano tablice do renowacji czy raczej je ukradziono".
- Na tym etapie dużo wskazuje za tym, że zachodzi opcja "raczej".

Osoby wszystko na ten temat wiedzące mogą się podzielić ze mną swoją wiedzą.

czwartek, 29 listopada 2012

Ostatni dzień jesieni (1079)

Z uwagi na ostatni dzień jesieni (od jutra / pojutrza ma być prawdziwa zima ze śniegiem!)
pokazujemy jej widok w trzech odsłonach. Autor: sigisfoto, ten sam który jutro to pokaże nam... .
- Jutro okaże się co!
A teraz jesieni dzień ostatni.
 

















*   *   *

Przychodzi facet na cmentarz. Jest już bardzo późno, ciemno bo to jesień, gdzieniegdzie tylko trzaskają
znicze, on też zapala znicz nad grobem kolegi. Już ma wychodzić do wyjścia i oto nagle zauważa grabarza,
robiącego coś łopatą przy jednym grobie. Myśli sobie - zrobię mu kawał i przestraszę go.

Podchodzi z boku i niczym duch i woła: Hu! Hu! - Grabarz nic. Podchodzi z drugiej i znowu: Hu! Hu!
- wyjąc straszy grabarza, ale ten nadal nic. Zrezygnowany facet macha ręką i idzie do wyjścia z cmentarza.
Już, już ma wychodzić, kiedy nagle dostaje łopatą w łeb. Grabarz staje nad nim z zadumą i mówi:

- Krzyczeć: wolno. Straszyć: wolno.
   ...ale poza teren nie wychodzimy!

środa, 28 listopada 2012

W poszukiwaniu zaginionej kaczki (1078)

...CZYLI
JAK DWA RAZY W KRÓTKIM CZASIE DOPADŁA MNIE PROZA ŻYCIA

W kolejnym bezskutecznym poszukiwaniu zaginionej kaczki (mandarynki) udano się do "Doliny 
Marzeń" czyli tutaj:















A tam mostek romantyczny i pierwsza proza prawdziwego życia bujająca się łagodnie na falach... .

















A przyjrzeć się mostkowi bliżej to można zauważyć ze zaraza wrocławsko - bydgoska dotarła i tutaj:
















I tym sposobem proza życia dopadła mnie po raz drugi albowiem: zgłodniałem!
- Na zakończenie wyprawy, godnym krokiem -  niczym jaki Montezuma - udano się czym prędzej
do domu, tym samym kończąc opowieść o tym jak w poszukiwaniu zaginionej kaczki dopadła mnie
dwukrotnie proza życia.

wtorek, 27 listopada 2012

Największy pracodawca (1077)

Gdyby w piękną słoneczną sobotę wziąć moherowy (koniecznie!) beret i rzucić go w tłum kłębiący się po
deptaku to mamy szansę jedną na trzy, że trafimy w UMK. Dokładnie w kogoś związanego z Uniwersytetem
Mikołaja Kopernika. Nasz losowy wybór może więc w jednej trzeciej ładnie upaść na miłą studentkę, pana
technika  pracującego w jednym z uczelnianych laboratoriów czy nawet w któregoś z zacnych profesorów.

Toruński cienko przędący biznes ma więc swoją gwiazdę: UMK, który jest największym pracodawcą
w regionie! Na dowód tego na Bielanach rosną coraz to nowe zakłady naukowe oraz bloki także. Co jakiś
czas więc wypada odnotować ważne rzeczy на Uczelni się dziejące. Ostatnio rozdawano tam dyplomy
magistrów oraz licencjatów. Niektórzy z odbiorców tychże sporo musieli się nauczyć, prześcigając
w zależności od Wydziału 30 czy 40% tych, którzy zaczynając studia nie dotarli do dziś prezentowanej,
a wielce przyjemnej mety.




































































Po uroczystości - mając dyplomy w kieszeni - teraz już absolwenci poszli śmiało przed siebie.
- A nastrojowa mgła była tego wieczoru.

























poniedziałek, 26 listopada 2012

Stoję, a ty się bój! (1076)

Niedziela upłynęła pod znakiem zacieśniania przyjaźni.
I to się udało! Dzisiejszy Guest Photographer wczoraj też był.
Tym sposobem przed Państwem zdjęcie swoje pokazuje commanderU (oklaski!).
Fotografia zatytułowana jest: Stoję, a ty się bój! 

Tytuł nadałem sam i na wszelkie gadania co do jego trafności mam gotową pyskówkę zaczynającą
się (niczym przepis od Ćwierczakiewiczowej):  - "Ubierz niebieskie trampki z różowymi sznurowadłami... ."

Myślę, że gdyby mu tak zabronić wypuszczania aparatu z rąk, to bywałby u nas tutaj częściej,
a co najmniej od czasu do czasu byłoby bardziej dynamicznie. A tak? Pokazał się jak błyskawica i zniknął.
- Na szczęście zostawił dobry ślad, którym proszę się delektować!
Starannie.





















PS. Tak, to jest prawda: zdjęcie zrobiono ze szczytu latarni morskiej.
       Przyjemnych wrażeń.

niedziela, 25 listopada 2012

Mina pod miastem (1075)

Spacerując wokół murów miejskich (też czasami bywam w Toruniu!) zauważyłem sporej wielkości minę.
Ku uciesze turystów władze miejskie ustanowiły jej wieczne miejsce spoczynku na skwerku ładnie
zrewitalizowanym. (Jak się mieszka w Toruniu to się różne dziwne słowa zna!).

Onaż mina ma chwalebną przeszłość miasta przypominać! Tak samo jak stojąca na bulwarze potężna
kotwica oraz będące obok Koszary Racławickie, które dawniej były Szkołą Morską (ma się te oceaniczne
tradycje!) a obecnie zamienione na ponurej sławy hotel który jąże zyskał, z chwilą gdy prawie całkowicie
zasłonił nasz słynny landmark czyli "Krzywą Wieżę".
- I prawie nikt się tej niesprawiedliwości nie przeciwstawił!

A warto wiedzieć, że minerska całość dzieje się na terenie dawnego cmentarza, który był przy klasztorze
do którego biegał mały Mikołajek K. gdzie przebywała z własnej woli jego ciotka zakonnica w miejscu
do niedawna stojącego tam zegara słonecznego z którym nie wiadomo co zrobiono... .

- I tym sposobem piękny pomysł ("Toruń miastem słonecznych zegarów") przynajmniej w jednym
punkcie licho uniosło gdzieś.

Brak słońca coraz wyraźniej daje się we znaki.
- Do Egiptu by wyjechać czy co?
!










sobota, 24 listopada 2012

O czym mówia słupy (1074)

O czym  mówią słupy ogłoszeniowe?!
To co zawsze: przyjdź do nas, obejrzyj co polecamy, przekonaj się sam! 

Do tego gazetka na skrzyżowaniu, ulotka wciśnięta na deptaku i naręcze makulatury wysypujące się ze
skrzynki pocztowej. Jakby tego było mało spam w poczcie elektronicznej. Atakują także uprzejme
zaproszenia od przyjaciół i znajomych oraz rodziny. Przypadkowe włączenie telewizora (to się nie powinno 
zdarzyć!) poraża nas kolejnymi ofertami.
- Nie mam czasu dalej wyliczać: muszę przejrzeć co mi się nazbierało w zakładkach Firefoxa... . 

 

































"Wyspę" oglądałem w oryginale i... polecam tym co mają potrzebę wrócić do źródeł. JKM radzę zmienić
nie tylko fotografa (nie wie, że Mu szkodzi?!) ale i gościa od pijaru. Ten to dopiero jest matołek, żeby
takiego bąka wizerunkowego puścić. Pana Sowy nie znam, ale jego ciasta i owszem! Są naprawdę pyszne.

Rozczuliła mnie bezinteresowność osoby która kocha Charliego i publicznie wyznaje mu miłość swą.
Mam nadzieję, że za dwa tygodnie nie okaże się, że "Charlie" to marka nowych spodni wchodzących na
rynek... .






















Wprawne oko niejednego Obserwatora zapewne zauważyło, że plakaty raz to z Bydgoszczy a raz z Torunia
pochodzą. Objaśnienie jest proste! Mamy przecież Dwumiasto!.

piątek, 23 listopada 2012

"Arkady Kupieckie" (1073)

Przy okazji zajmowania się Sztuką i jej odpadami zrealizowałem temat dodatkowy. A on mi nagminnie
uciekał i stale nie było żadnej dobrej okazji / powodu, aby go przedstawić.
- Aż wreszcie.

*   *   *
W marcu 2012r. otwarto "Arkady Kupieckie" w pięknie odrestaurowanym forcie.
- I to cieszy.

Tym sposobem - jedno z niszczejących ogniw z pierścienia fortowego wokół miasta - zostało pięknie
uratowane a lokalni przedsiębiorcy mają miejsca pracy.
- Klienci przybywajcie! 



W pół roku po otwarciu to przeraźliwie aktualne hasło obija się o puste od klientów ściany.
- Dlaczego?

Mam własne genialne odpowiedzi na ten temat, ale zostawiam je dla siebie.
- Nie lubię łatwych zwycięstw.

...a obiekt jest niepowtarzalny i warto go i tak odwiedzić!